piątek, 30 marca 2012

Huśtawka

Do Huśtawki po raz pierwszy zabrała mnie Ola. Sama pewnie nigdy bym tu nie dotarła. Do tego lokalu bowiem nie trafia się przypadkowo. Nawet za drugim razem, kiedy chciałam pokazać go Kindze, nie miałam pewności, w którą bramę skręcić. Może właśnie dzięki lokalizacji Huśtawka jest tak popularna w środowisku studenckim. Jakby nie patrzeć, mieści się w samym centrum Warszawy, ale w środku zupełnie zapomina się o tym, że zaraz za ścianą biegną Aleje Jerozolimskie…


Wspomniana brama znajduje się przy ulicy Brackiej, na odcinku między Chmielną i Alejami Jerozolimskimi. Zanim oczom okaże się nasz cel, trzeba przejść przez całe podwórko. Nad wejściem, na barokowym ganku widnieje szyld, więc tu już nie ma jak się zgubić. Klubokawiarnia, a właściwie klubo-pub mieści się na parterze zabytkowego Pałacu Brzozowskich. Budynek jest co prawda trochę zaniedbany, ale być może dzięki temu ma duszę, która znakomicie oddaje jego bogatą historię.
Już w progu unosi się zapach charakterystyczny dla starych kamienic. Niektórym może się on wydać drażniący, ale z doświadczenia wiem, że pojawia się on tylko w tych najbardziej klimatycznych miejscach. Każda z dwóch sal urządzona jest nieco inaczej. W tej większej, gdzie znajduje się bar, są antresola i kilka „zakamarków”. Wysoki sufit sprawia, że jest tu bardzo przestronnie. Po zmroku w Huśtawce jest ciemno, ale na pewno nie ponuro. W rzeczywistości, wnętrzem rządzą różne style: w ciężkich, nieco zużytych już meblach jest coś dawnych lat, bar emanuje nowoczesnością, a z sufitu zwisają błyszczące żyrandole.
Jednym z celów mojej drugiej wizyty było zrobienie zdjęć na potrzeby bloga. Wzięłam ze sobą lustrzankę, ale zapomniałam o karcie pamięci :/ Musiałam zadowolić się zdjęciami z telefonu, które przy słabym świetle ani trochę nie oddają atmosfery lokalu. Radzę więc poszperać w Internecie,  a najlepiej po prostu tu przyjść.
O menu nie napiszę zbyt wiele, bo nic tu nie jadłam. Huśtawka i tak jest raczej miejscem na piwo, drinka, podobno też na koncert lub tańce. Zresztą to nie ma znaczenia: w pełni zasłużona sława opiera się na lokalizacji, fajnym wystroju i miłej obsłudze. Na „tym czymś”, co każe tu wracać i nie pozwala o lokalu tak po prostu zapomnieć. A lokal funkcjonuje raptem od 2009 roku. To kolejny dowód na to, jak niestabilny jest warszawski gastronomiczny rynek. Nowe miejsca pojawiają się jak grzyby po deszczu, że aż ciężko za nimi nadążyć. Znikają z klubowej mapy Warszawy w takim samym tempie. Właściciele nie mają łatwego życia, a ich inwestycje - pewnych szans na długoterminowe powodzenie. Chyba właśnie dlatego tak ciężko jest mi tu wskazać moje ulubione miejsce. Natrafiłam na artykuł o problemach właścicieli Huśtawki, która jednak w dalszym ciągu działa. I mam nadzieję, że będzie działać jeszcze długo.
adres: ul. Bracka 20a

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz