wtorek, 13 marca 2012

Smaki Beneluxu

-->
Jeżeli chodzi o Belgię, całe moje doświadczenie z nią związane opiera się na kilkudniowym pobycie w Brukseli na przełomie 2008 i 2009 roku. Pamiętam, że jest tam dość drogo ze względu obecność instytucji unijnych. Że ciężko jest się dogadać po angielsku. Że w parkach nie ma chodników, więc ciągnięta walizka podskakuje na wystających korzeniach drzew. Pamiętam też ładną architekturę oraz starówkę, która w moim odczuciu stanowi 80% atrakcyjności miasta. To tam mieszczą się designerskie butiki, kolorowe restauracje i puby. Wśród nich jest ten najpopularniejszy, Delirium Café, w którym karta piw liczy kilkaset pozycji, a serwuje się je w dwulitrowych kuflach. Z jakiegoś powodu wspominam Brukselę w bardzo pozytywnym świetle. Ten powód nazywa się: belgijska kuchnia. 
Belgowie mają swoje mule, których nie lubię albo frytki z majonezem, które i tak jem w ten sposób w domu. Dwóch „dań” jednak nikt nie podrobi: czekoladek oraz piwa. Są to rzeczy, z których Belgia słynie najbardziej oraz bez których żyć ciężko. Sklepy z pralinami są na każdym brukselskim rogu, co bynajmniej nie obniża ich ceny. Można jednak najeść się nimi nie wydając eurocenta, bowiem sprzedawcy chętnie częstują klientów, nawet jeśli ci nic ostatecznie  nie kupią. Czekolada pojawia się tam również w innej formie, na przykład na wyśmienitych belgijskich gofrach. A zimą jakże cudownie zastyga na wielkich czerwonych truskawkach na patyku! I pomyśleć, że pierwotnie sprzedawana była jako lekarstwo na biegunkę…
Stella Artois, Chimay, Duval, Leffe, Orval – to tylko niektóre z belgijskich piw. Niezliczone są też gatunki tego napoju, produkowanego w Belgii już od Średniowiecza. Producenci prześcigają się w wymyślaniu najdziwniejszych smaków, jednak dla mnie niedoścignionym numerem jeden jest Kriek marki Mort Subite, którego na próżno szukałam w innych krajach. Reprezentuje on gatunek lambic, który jeszcze przed drugą fermentacją rozlewany jest do butelek. Takie piwo w zasadzie przypomina w smaku wino lub szampan. Do Krieka ponadto dodaje się wiśnie lub koncentrat wiśniowy. Polską namiastką może być Wiśnia w Piwie

W Holandii byłam dwa razy: raz przejazdem i raz przelotem. Za tym drugim razem spędziłam kilka godzin w Amsterdamie, ale ze względu na zmęczenie wynikające z długiej podróży zza oceanu i zmiany stref czasowych, nie pamiętam prawie nic. Chciałabym za to polecić pewien holenderski przysmak. Jest on dostępny w zasadzie w wielu krajach Europy, a równie dużą popularnością cieszy się w Niemczech. Można go dostać nawet w Polsce, ale wiem, że pochodzi z Holandii, a poleciła mi go Ewa, która się tam wychowywała. Chodzi mi o Stroopwafle, czyli podwójne waflowe krążki zlepione syropem wymieszany z masłem, a w innych wersjach - miodem lub karmelem. Rzadko kiedy tracę głowę dla czegoś co nie zawiera czekolady, ale Stroopwafla mogę zjeść o każdej porze! Nawet same smakują wybornie, lecz prawidłowo podaje się je, kładąc na kubku gorącej herbaty lub kawy. Po kilku minutach nadzienie zacznie się rozpływać, a wafle będą delikatnie cieszyć podniebienie. Polska firma Tago produkuje podobne łakocie, tylko że pakowane pojedynczo. W sklepach z żywnością ekologiczną można dostać miniaturowe wafelki w torebkach lub wafle ze zdrowszych gatunków mąki. To jednak już nie jest to samo.
www.daelmansbanket.nl
W Luksemburgu nie byłam, więc nie wiem jak smakuje ;)

PS. Należy się małe sprostowanie. W czasach, kiedy byłam w Brukseli, pisałam jeszcze pamiętnik. Natykam się dziś na wpis dotyczący tego wyjazdu i cóż tam widzę? Nie wspomniałam wyżej o dwóch wadach tego miasta. Po pierwsze, Bruksela nie jest czysta. Wieczorem śmieci z restauracji na starówce wystawiane są na ulice, więc nocą wygląda to jak wielkie wysypisko. Poza tym brakowało nocnych autobusów w ciągu tygodnia. Wydaje mi się to mało możliwe i być może po prostu o nich nie wiedzieliśmy, ale nie zmienia to faktu, że musieliśmy czekać do rana w centrum, aż zaczną kursować te regularne autobusy. Jednak jak widać, po latach takich rzeczy się nie pamięta  ;) 

2 komentarze:

  1. Benelux <3 Na Kubusia Puchatka jest knajpka Wiatraki - mają Stroopwafels i belgijskie piwa!

    P.S. Luksemburg jest cudny! Jakbyś się wybierała, to zabieram się z Tobą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za info, to bardzo cenna wiadomość! Muszę się tam wybrać! :) I do Luksemburga też!
      Pozdrawiam!

      Usuń