czwartek, 20 marca 2014

Śląskie krajobrazy

Lubię miejsca niszowe - takie, które mogę sama odkryć a potem komuś polecić. To one zaskakują najbardziej. Nie twierdzę wprawdzie, że Śląsk jest niszowy, ale typowych atrakcji turystycznych szukałabym w pierwszej kolejności gdzie indziej. Czy słusznie?

Śląsk kojarzył mi się zawsze przede wszystkim z przemysłową infrastrukturą, tymczasem wielkie fabryki wcale nie dominują w tutejszym krajobrazie. Minął już prawie wiek od odzyskania przez Polskę niepodległości, a różnice między terenami spod poszczególnych zaborów widoczne są do dziś. Tutaj wszystko jest uporządkowane: chodniki poza miastem są równe, trawa przystrzyżona. Jedno duże miasto graniczy z drugim, a między nimi można się przemieszczać autostradą – to wszystko wydaje mi się nowe i szczególnie ciekawe z punktu widzenia osoby urodzonej w Warszawie. J Zaskoczyły mnie zwłaszcza Gliwice: swoją starówką – jeszcze nieskomercjalizowaną – i secesyjnymi kamienicami, które zachowały swój autentyczny urok.

Chciałbym opisać tu trzy miejsca, które miałam okazję odwiedzić.

1.       Radiostacja Gliwice
Wpiszcie w wyszukiwarce „Radiostacja Gliwice”. Wybierzcie opcję „Grafika”. Nie, to nie Paryż i nie Wieża Eiffla, tylko nasza polska (no może tak nie do końca) budowla. Znacie już jeden z powodów, dla których uważam to miejsce za niesamowite. Nie chodzi bynajmniej tylko o wrażenia wizualne (zwłaszcza te po zmroku). Ze szczytu ponoć widać Tatry, ale najbardziej niezwykłe są tło historyczne i techniczne parametry. Wysokość 110 metrów czyni Radiostację najwyższą zbudowaną w całości z drewna(!) konstrukcją na świecie. Co prawda w czasach, kiedy została wybudowana (1925) powstawały podobne, wyższe wieże, jak chociażby ta 140-metrowa we Wrocławiu, lecz one nie przetrwały do dziś. Zawsze kojarzyłam ją przede wszystkim z „prowokacją gliwicką”, lecz i później odegrała ona niemałą rolę w historii. Do 1956 roku służyła polskim władzom do zagłuszania zagranicznych rozgłośni, głównie Radia Wolna Europa. Dziś zainstalowanych jest na niej około 50 różnych anten.

2.       Zabytkowa Kopalnia Węgla Kamiennego „Guido” w Zabrzu
Założona w połowie XIX wieku, dziś spełnia już jedynie funkcję kulturalną (węgiel wydobywano tu do połowy XX wieku). Zwiedzanie trwa ładne trzy godziny i obejmuje dwa poziomy: 170 (zaprezentowane tu są eksponaty) i 320 (bardziej empiryczny), który jest zarazem najniżej położoną trasą turystyczną w kopalni węgla kamiennego w Europie. Jedną z głównych atrakcji jest przejazd podwieszaną kolejką górniczą, a w przyszłości w programie znajdzie się również przepłynięcie łódką przez zalaną sztolnię. Ponadto w kopalni znajduje się kawiarnia i wystawiane są sztuki. W przeciwieństwie do Wieliczki, grupy zwiedzających nie depczą tu sobie po piętach.

W trakcie tych kilku godzin zwiedzania można sobie uświadomić, jak wielką pracę wykonywały tu w tamtych czasach zwierzęta. Konie kopalniane spotykał smutny los - spędzały tu one bowiem resztę swojego życia. Po śmierci, ich zwłoki były zostawiane w nieużywanych już dziurach w ścianach, a następnie zalewane cementem. Z kolei za wykrywacz trujących gazów służyły górnikom… kanarki. Kiedy przestawały śpiewać, wiadomo było, że w powietrzu pojawił się metan. Nie wspominając już o szczurach, które wskazywały kiedy i w jakim kierunku należy uciekać…

3.       Zamek w Toszku
Toszek to niewielka miejscowość, z wzorcowym ryneczkiem, oddalona o 20 minut drogi od Gliwic. Góruje nad nią pokaźny zamek, wizytówka tego miasta. Często odbywają się tu turnieje i inne imprezy, jednak tego dnia nie ma tu oprócz nas żywej duszy. Gród istniał w tym miejscu już w XII wieku a możliwe, że również wcześniej. Złote lata zamku przypadają na XV wiek. Z późniejszym okresem wiąże się szereg ciekawych historii. Nie mogło być inaczej, skoro bywał tu sam Johann Wolfgang Goethe.


Według legendy, na zamku przechowywana była złota kaczka, wysadzana perłami i wysiadująca 11 złotych jaj, jednak niespokrewniona z tą warszawską. Gdy podczas pożaru w 1811 roku księżna Gizela von Gaschin opuszczała w pośpiechu zamek, zgubiła kaczkę w jego podziemiach. Oczywiście szukano później skarbu, jednak bez skutku. Podobno złotą kaczkę odnaleźć może ten, kto urodził się w niedzielę, a do lochów wejdzie w dzień Wielkiej Nocy. Równie ważnym zwierzakiem był pies Toszek, od którego imienia wzięła się nazwa miasta. Miał on uratować opolskiego księcia podczas polowania przed atakiem wielkiego dzika. 

sobota, 15 marca 2014

Pocztówki z Krymu

Czasem obraz znaczy więcej niż tysiąc słów - nawet jeśli poniższe zdjęcia nie oddają całkowicie piękna, którym zachwycał się Mickiewicz. Unikam mieszania się w politykę na tym Blogu, ale uznałam, że to dobry moment, by zwrócić uwagę, jak wiele polityka może zmienić z punktu widzenia "zwykłego" człowieka.