Mniej więcej w połowie drogi z Innsbrucka do przełęczy Brenner pod
autostradą przebiega kolej gondolowa. Mijana miejscowość to Steinach am
Brenner, a tutejszy stok, choć niepozorny, kryje w sobie olbrzymi potencjał, o czym
świadczyć może obecność narciarskich kadr Austrii i Szwecji wśród grona stałych
bywalców. Poznałam to miejsce całkiem nieźle w trakcie mojego Erasmusa.
Do Steinach dojeżdża pociąg i autobus. Stok otwarty jest od grudnia do
pierwszych dni kwietnia, a we wtorki i
weekendy można tu jeździć również wieczorem. Wysokość szczytu przekracza 2200 m
n.p.m. Narciarze i snowboardziści mają do dyspozycji 6 wyciągów, 10 tras o
różnym stopniu trudności oraz 6 restauracji i barów. Moją ulubioną trasą jest czerwona
dwójka biegnąca wzdłuż wyciągu krzesełkowego Steinboden. Równoległa niebieska
też jest całkiem przyjemna.


Tor w
Steinach jest jednym z najlepszych w ogóle. Biegnie przez las, ma 5 kilometrów
długości, 180% zakręty i tunele. Jest sztucznie oświetlony, więc chyba nie
muszę mówić, że największa frajda jest wieczorem i w dużej grupie. Zakręty
bywają wylodzone, więc zdarzają się kontuzje (ja skończyłam z siniakiem
wielkości dużego spodka na nodze). Sama jazda nie jest trudna: aby skręcić,
wystarczy odpowiednią nogą lub ręką dotknąć śniegu. Można jeździć dwójkami albo
pojedynczo. Ponieważ śnieg sypie w twarz, niezbędne są nieprzemakalne spodnie i
rękawice oraz wysokie buty.
Więcej info...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz