Hamburgery, KFC i Coca-Cola – dla
większości ludzi są to pierwsze skojarzenia z kuchnią amerykańską. Chyba żaden
inny kraj nie doczekał się tylu stereotypów na temat swojego narodowego
jedzenia. Są one jednak jakże mylące, a rzeczywistość - całkiem odmienna i
ci, którzy zetknęli się z prawdziwą amerykańską kuchnią wiedzą, o czym
mówię.
Długo zbierałam się do tego wpisu. Podczas półrocznego pobytu w Stanach
spisałam szereg obserwacji, gdyż nie chciałam pominąć żadnego z istotnych
elementów tej – jak się okazało – niezwykle złożonej kuchni. Wszystko za sprawą
mozaiki kulturowej obecnej w każdym większym mieście. Właśnie ona jest
fundamentem kuchni amerykańskiej – zapewnia bogactwo smaków i umożliwia
czerpanie z tradycji imigrantów: Latynosów, Europejczyków, Azjatów... W takich metropoliach
jak Nowy Jork czy Chicago, gdzie imigranci z danego kraju mają całe swoje
dzielnice, wystarczy wybrać się do jednej z nich, by zjeść jakąś egzotyczną
potrawę, która akurat nam przyszła do głowy. Wyszukane dania, unikalne
składniki – to wszystko jest dosłownie na wyciągnięcie ręki, w dodatku w
niskich cenach, i jedynie sery sprowadzane z Europy uchodzą za delikates, za
który trzeba zapłacić trochę więcej. Jestem przekonana, że znajdziecie tam
restaurację z kuchnią każdego z państw świata. Co ciekawe, większość sztandarowych amerykańskich dań została
wymyślona właśnie przez imigrantów.
W Stanach być może mniejszą wagę przywiązuje się do wspólnego celebrowania
posiłków, ale z całą pewnością kultura jadania na mieście jest bogatsza niż u
nas, a restauracje rzadko kiedy nie są zapełnione do ostatniego stolika. W
większości z nich rozmiary serwowanych porcji znacznie przekraczają możliwości
konsumpcyjne przeciętnego Europejczyka, dlatego też do całkiem normalnych
zachowań należy branie na wynos tego, czego się nie zjadło. Wśród różnorodnej
oferty gastronomicznej, obok tanich barów orientalnych i tych najbardziej
eleganckich lokali, znajdziemy między innymi restauracje wyróżniające się tematycznym
kiczowatym wystrojem (np. stylizowane na zamek, w którym inscenizowane są rycerskie pojedynki!) czy też wąską
specjalizacją (np. restauracje wegańskie – skądinąd bardzo popularne). Na
każdym rogu w centralnych dzielnicach metropolii natkniemy się na Starbucks, McDonald’s, Subway lub Dunkin Donuts. W oczy rzuca się to, że
ludzie zawsze gdzieś biegną i jedyną uznawaną przez nich kawą jest ta zamawiana
na wynos w papierowym kubeczku. W poszukiwaniu tych spokojniejszych
alternatywnych kafejek należy udać się do dzielnic ”artystycznych”, o których
przewodniki wspominają w drugiej kolejności. Najbardziej typową i znaną z
filmów amerykańską restauracją, tą z neonami w oknach i wysokimi okrągłymi
krzesłami przy barze, jest diner.
Niektóre dinery specjalizują się w
pancake’ach, jeszcze inne w gofrach. Warto wspomnieć, że kelnerom zostawia się
napiwki wyższe niż w Europie, bo sięgają one 20 %.
Nie samym bekonem i masłem orzechowym Amerykanie żyją. Choć wspomniane
produkty bardzo często są tu spożywane na śniadanie, moim zdaniem na największa
uwagę zasługują pancakes, koniecznie
podawane z syropem klonowym. Niektórzy preferują wersję na słono, a wszelkie
możliwe kombinacje dostępne są we wspomnianych już dinerach – pancakehouses. W Nowym Jorku prym wiodą bajgle. Wymyślone przez
polskich Żydów, następnie rozpowszechnione na Manhattanie, świetnie komponują
się z twarożkiem śmietankowym i dżemem lub łososiem. Co może wydać się nieco
dziwne, rano na stół trafiają niekiedy ziemniaki, na przykład w towarzystwie
omleta. Amerykanie potrafią doprawić je w taki sposób, że będą one smakować
wybornie.
Nie da się zaprzeczyć, że hamburgery – paradoksalnie wymyślone przez
niemieckich imigrantów na początku ubiegłego stulecia – ogrywają ważną rolę w
kulturze Amerykanów. Warto jednak spróbować choć jednego w wersji slow - najlepiej przyrządzonego w domu
przez Amerykanina - aby przekonać się, że tak naprawdę nie mają one nic wspólnego z
McDonaldem, Burger Kingiem i naszym dotychczasowym wyobrażeniem na ich temat.
Warszawiacy mają ułatwione zadanie: furorę w stolicy robią ostatnio burger
bary, które przygotowują burgery z najlepszego soczystego mięsa.
Pora obalić mity związane z pizzą, aczkolwiek w
Stanach faktycznie ma zastosowanie zasada, że im grubsze jest ciasto, tym
lepiej. Na przykład brzeg deep dish pizza, potrawy charakterystycznej dla Chicago, powinien mieć 3 cale wysokości. Takie danie przypomina kształtem
tartę, a jego ciasto ma maślany smak. Jego brzegi są nieco wyższe niż poziom
farszu, który składa się z dużej ilości sosu pomidorowego, sera i innych
dowolnych dodatków. Prekursorem pizzy w takim wydaniu był Ike Sewell,
założyciel Pizzerii Uno, otworzonej w 1943
roku na rogu ulic Ohio i Wabash. W połowie lat 70. właściciele sieci Nancy's Pizza (Rocco Palese) i Giordano's Pizzeria (bracia Efren i
Joseph Boglio) zaczęli eksperymentować z przepisem na deep dish pizza. Jeden z nich
postanowił wykorzystać rodzinny przepis na wielkanocny placek z miejscowości
Potenza i w ten sposób powstała tzw. stuffed pizza –
jeszcze głębsza, bardziej obfita w dodatki i przykryta dodatkową warstwą ciasta.
Oba rodzaje pizzy dostaniemy tylko w Chicago oraz w wybranych punktach poza
stanem Illinois i USA.
Trudno o bardziej amerykańską potrawę, niż po mistrzowsku przyrządzony
stek. Nawet ci, którzy nie przepadają za
mięsem, z pewnością docenią delikatność filet
mignon. Amerykanie, w szczególności pochodzący z centralnych Stanów, są ekspertami
w dziedzinie podawania steków! Choć w wyspecjalizowanym stakehouse trzeba się liczyć
jednorazowo z wydatkiem rzędu 50$, warto jest choć raz udać się do
lepszej restauracji. Taka wizyta z pewnością zostanie zapamiętana na długo,
zwłaszcza, że wówczas prawdopodobieństwo spotkania jakiegoś celebryty wzrasta o
kilkadziesiąt procent.
Stany
Zjednoczone są pełne niespodzianek, również tych kulinarnych - istnieje wiele
dań, których nie spróbujemy nigdzie indziej. Cincinnati chilli (lub jak kto woli – five way chilli)
osobom pochodzącym spoza stanu Ohio wyda się zapewne mieszanką przypadkowych i
niepasujących do siebie składników. W daniu tym znajdziemy spaghetti, fasolę,
cebulę, ser żółty oraz sos przyrządzony z cynamonu, goździków i … czekolady.
Jest to taka lokalna, typowa dla Cincinnati i wyjątkowo sycąca odmiana chili
con carne (od którego różni się konsystencją), serwowana zazwyczaj na
makaronie, ale również z… hot dogiem. Wiem, wszystko to brzmi dziwnie, ale z
jakiegoś powodu danie cieszy się wyjątkową popularnością i uchodzi za kulinarną
wizytówkę stanu Ohio. Potrawa kojarzona jest przede wszystkim z sieciami typu
fast food: Skyline Chili czy Gold Star Chili. Wszystko zaczęło
się w 1922 roku, kiedy bracia Tom i John Kiradjieff, imigranci z Macedonii,
postanowili urozmaicić sposób podawania hot dogów w swojej restauracji. Pomysł
szybko się przyjął. W 1949 roku Grek Nicholas Lambrinides, wcześniej -
pracownik restauracji należącej do braci Kiradjieff, otworzył Skyline Chilli – obecnie
najpopularniejszą z sieciówek. Podobno mieszkańcy Cincinnati spożywają rocznie
ponad 2 miliony funtów chili. We wrześniu na brzegach rzeki Ohio hucznie
obchodzone jest doroczne święto Chilifest. Natomiast
jednym z bardziej oryginalnych dań serwowanych tylko w Nowym Orleanie jest… sernik z aligatora. W stanie Luizjana gady
te są częstymi gośćmi w przydomowych ogródkach i ich widok wcale nie dziwi
mieszkańców, którzy nauczyli się na nie polować, a następnie doszli do wniosku,
że najlepsze mięso pochodzi z ogona.
Czas na coś
słodkiego. Długo nie trzeba szukać, gdyż większość tutejszych produktów zawiera
więcej cukru niż ich europejskie odpowiedniki. Nie da się również zaprzeczyć,
iż Amerykanie uwielbiają kolorowe kremy, lukry i posypki, chociażby na
popularnych cupcakes czy donuts, czyli lokalnych pączkach, które jednak nie podbiły serc
Polaków (patrz: nieudana próba zawojowania naszego rynku przez Dunkin Donuts), być może ze względu na
zwiększoną zawartość sody i proszku do pieczenia. Lubimy za to prostsze w
przygotowaniu muffiny, zwłaszcza w klasycznym
wydaniu, z borówkami. Cukiernie wyspecjalizowane w wypiekaniu obu rodzajów babeczek są modne na
całym świecie. Amerykanie lubią również carrot cake, brownie
i serniki (najlepiej New York cheesecake).
Do bardziej lokalnych ciast należą red
velvet cake i boston cream cake. I
nie ma to jak milk shake lub
lemoniada do popicia!
Wbrew pozorom Amerykanie są narodem bardzo przywiązanym
do swoich kulinarnych tradycji: co roku spożywają te same potrawy na Święto
Dziękczynienia, Boże Narodzenie i Wielkanoc. Można narzekać na bezmyślne
przejmowanie tradycji związanych z Halloween przez Polaków, ale czy dynia byłaby u nas aż tak popularna jesienią gdyby nie Amerykanie? Ja jestem im za to bardzo wdzięczna. :-)
Jeżeli chcecie zarazić się miłością do tego, co
amerykańskie, polecam te oto blogi:
Bardzo interesujący artykuł o amerykańskiej kuchni. Już nie mogę się doczekać kolejnej części. Nie przepadam wprawdzie za stekami czy hamburgerami, ale pancakesy z syropem klonowym uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Druga część będzie jeszcze w tym tygodniu :) Choć w kuchni amerykańskiej jest dużo mięsa, jest też sporo dań, które go nie zawierają. No i dużą popularnością cieszą się kuchnie wegetariańska i wegańska, tak więc każdy znajdzie w Stanach dla siebie :)
UsuńMnie się kuchnia amerykańska kojarzy ze street foodem i nowojorskimi preclami ;) http://jedzjedz.pl/news/show/22/welcometobigapple
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytałam artykuł - dodałam blog do obserwowanych :) Pozdrawiam!
UsuńDziękuję za inspiracjie! bardzo fajny i przyjemny artykuł. Uwielbiam kuchnię amerykańską , a w szczególności desery:)
OdpowiedzUsuńDobrze, że zbliża się Tłusty Czwartek, wtedy nie trzeba będzie liczyć zjedzonych donutów ;) Pozdrawiam!
UsuńBardzo uwielbiam amerykańską kuchnię, w szczególności naleśniki, pyszny soczysty stek i burgery.. :-) Wpis był bardzo ciekawy, podobnie jak inne wątki dotyczące m.in. podróży! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Bardzo ciekawy blog. Aż zgłodniałam od oglądania tych zdjęć. I teraz mi się marzy taki prawdziwy, amerykański burger wołowy z pyszną cebulką, sałatą. Podany z frytkami w kolorowym koszyku.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz styczność z kuchnią amerykańską miałam we Wrocąłwiu w road american restaurant. To jedna z nielicznych amerykańskich restauracji we Wrocławiu. tak pierwszy raz spróbowałam średniokrwistego steka z antrykotu- och co to był za smak!
OdpowiedzUsuńMożemy kupić amerykańskie produkty, jednak ostatnio jadam w sieci ROAD American i tego smaku nie da się odwzorować. Polecam poszukać porzadnych miejsc specjalizujących się w takiej kuchni.
OdpowiedzUsuń