Jeżeli macie
znajomych z innego kraju, zapewne wiecie o nim - a przynajmniej o jego kulturze, kuchni czy
ludziach - więcej niż o innych krajach. U mnie tak właśnie jest z Bułgarią, skąd pochodzi moja przyjaciółka i
sąsiadka z czasów wymiany w Austrii. Dzięki niej dość dobrze poznałam bułgarskie zwyczaje kulinarne, zaś dwa lata temu zwiedziłam Sofię.
Sofia jest interesują destynacją turystyczną.
Polacy, jeżeli już wybierają się do Bułgarii, to zazwyczaj na
wybrzeże, tymczasem stolica tego kraju przyciąga eklektyczną atmosferą i choć nie
należy do najczęściej odwiedzanych miast na Bałkanach, skrywa wiele osobliwych
atrakcji, do których wstęp jest po prostu tani. Z jednej strony można poczuć
się tu trochę jak w Polsce, z drugiej zaś - odnajdziemy tu to, czego już u nas
nie ma.
Dzięki gościnności i otwartości mieszkańców, wielce prawdopodobne, że pobyt w Sofii będzie niezapomniany – warto zapytać w biurze
informacji turystycznej o wycieczki organizowane przez młodych, energicznych
ludzi, którzy za darmo oprowadzają wszystkich chętnych po mieście. Jest to
dobre rozwiązanie dla tych przyjezdnych, którzy nie mają zaprzyjaźnionego
„lokalesa”. Dzięki takim układom zwiedzanie przebiega sprawniej i łatwiej jest uniknąć
gastronomicznej wpadki w nastawionym na turystów lokalu. Chociaż samotne
zwiedzanie Sofii nie jest niemożliwe: większość atrakcji leży w zasięgu
pieszego spaceru.
Na pocztówkach z Sofii najczęściej pojawia
się imponujący sobór Aleksandra Newskiego, najważniejsze miejsce kultu
sakralnego. W tutejszych świątyniach panuje dziwna zaduma, spokój i jest
ciemniej niż w kościołach katolickich. Żałuję, że nie udało mi się wziąć
udziału w prawosławnej mszy, podobnie jak dotrzeć na jeden z sofijskich cmentarzy,
gdzie ponoć na nagrobkach można dostrzec czerwone gwiazdy albo portrety
przedstawiające pochowanych członków mafii, na przykład z butelką wina. Ale w
Bułgarii cmentarzy się nie zwiedza i nie ma tradycji utrzymywania ich w
porządku przez cały rok, jak w Polsce.
Warto przyjechać do Sofii wiosną, chociażby
dlatego, że działa wtedy piękna fontanna przed budynkiem Teatru Narodowego.
Przyjemniej też zwiedza się wszystkie tutejsze osobliwości, jak kościół św. Jerzego,
czyli rotundę zbudowaną przez Rzymian w IV wieku, schowaną dziś na tyłach
hotelu Sheraton i Pałacu Prezydenckiego. W pewnym oddaleniu od centrum powstała
natomiast X-wieczna Cerkiew Bojańska, wpisana na listę UNESCO. W tym ponad
milionowym mieście przenikają się wpływy zachodu i wschodu: jedynie turystów
zadziwić może fakt, że na jednej ulicy napotkamy cerkiew, meczet i synagogę.
To nieźle utrzymane miasto:
znajdziemy tu wiele ładnych odnowionych willi, choć z drugiej strony są i ulice
o praskim klimacie, kamienicach z odpadającym tynkiem, lady sklepowe starej
daty czy policyjne strażnice na skrzyżowaniach. Jest też lokalny Pałac Kultury,
niepodobny do tego polskiego czy rosyjskich. Jeśli na zakupy, to przede wszystkim
na główną ulicę handlową, Vitoshę, ale równie dobrze można wybrać się na
lokalny pchli targ, zlokalizowany w samym centrum przy soborze Aleksandra Newskiego.
Da się tam wygrzebać na przykład srebrną papierośnicę z emblematem Igrzysk
Olimpijskich w Berlinie z 1936 roku…
Spory kontrast rzuca się w oczy po wyjeździe
poza Sofię, chociażby podczas wycieczki do drugiego co do wielkości miasta,
Płowdiwu. A warto taka odbyć dla ruin rzymskiego amfiteatru, czy kilkusetletnich
meczetów, które są otwarte dla przypadkowych zwiedzających i w których nie ma
opłat za wstęp, ani ochrony pilnującej porządku.
W Sofii nie brak klimatycznych knajpek, barów
czy kawiarni. Godna polecenia jest na przykład marokańska Annette. Z drugiej
strony, Bułgarzy są bardzo przywiązani do swoich tradycji kulinarnych, więc
turyści nie powinni mieć problemu ze znalezieniem tu dobrej restauracji z
lokalną kuchnią. Naród ten to zarazem typowi
południowcy, jeżeli wziąć pod uwagę porę jedzenia obiadokolacji.
Bułgarska kuchnia
ma trochę wspólnego z kuchnią grecką, chociażby przez obecność musaki, mięsno-ziemniaczanej
zapiekanki, która w różnych wariantach pojawia się w końcu w każdym bałkańskim
kraju. Ta bułgarska zazwyczaj nie zawiera bakłażanów, lecz jest równie smaczna.
Nie mogłam dojść do innego wniosku po zjedzeniu całej formy musaki
przygotowanej specjalnie dla mnie przez moją bułgarską przyjaciółkę. ;)
Jeżeli staniecie kiedyś przed wyborem, co
przywieźć z Bułgarii na prezent lub pamiątkę, warto zainspirować się lokalną
kuchnią. Praktycznie wszędzie można tu dostać charakterystyczną bułgarską ceramikę.
Obowiązkowo należy również nabyć nieprzyzwoicie tanie, lecz wyborne w smaku wino. Jednym z głównych
produktów eksportowych jest także olejek
różany. Wytwarza się z niego nie tylko produkty kosmetyczne,
jak mydła, ale również spożywcze, na przykład konfiturę. Najmniej miejsca w
walizce zajmie natomiast opakowanie czubricy,
wszechobecnej w tutejszej kuchni przyprawy uzyskiwanej z cząbru górskiego. Jest
ona dla Bułgarów mniej więcej tym, czym dla Włochów jest bazylia. Warto
poszukać tradycyjnej mieszanki zawierającej czubricę, sól i paprykę. Taka mała
rzecz może sprawić, że poczujemy się przez chwilę w polskiej kuchni jak w Bułgarii.
Jeżeli jesteście zainteresowani bułgarską
kuchnią, zajrzyjcie tutaj. Jednym z ważniejszych dań jest banica, czyli zapiekanka z cienkich płatów
ciasta podobnego do filo i lokalnego sera (koziego, owczego lub krowiego)
wymieszanego z jajkami i sodą. Oczywiście pojawiają się też inne farsze. Banica serowa najlepiej
smakuje na ciepło i podawana jest na słono
- z jogurtem, oliwkami czy kiełbaską - lub na słodko, z miodem. W sylwestrową noc wkładane są
do środka karteczki z wróżbami zawinięte w folię.
Składniki
Składniki
300 g białego sera *
1 opakowanie bułgarskiego ciasta**
4 jajka
180 g jogurtu
3/4 łyżeczki sody
75 ml mleka
125 g masła
*W miarę możliwości, bułgarski ser kozi, owczy lub krowi. W polskich warunkach
wystarczy jednak feta (ponieważ jest dość ostra, dodaj jej trochę mniej).
**
Podobnie: jeżeli nie masz ciasta bułgarskiego, użyj ciasta filo.
Rozpuść masło w kąpieli wodnej. Roztrzep
w misce 3 jajka, dodaj jogurt, rozdrobniony ser i sodę. Wszystko
wymieszaj.
Formę mniej więcej o wymiarach
35x30 cm wyłóż papierem do pieczenia. Najtrudniejszy etap przygotowywania
banicy to układanie płatów ciasta. Podane w tym przepisie proporcje zakładają,
że w opakowaniu jest 15 płatów ciasta. Jeżeli masz większe opakowanie, po
prostu dołóż odpowiednio więcej płatów do każdej warstwy.
Na spód formy połóż 1 płat ciasta
– jeżeli jest większy niż forma, wcześniej go złóż, jak ściereczkę. Następnie
posmaruj odrobiną masła. Powtórz tę czynność. 2 kolejne płaty zgnieć jak gazetę i połóż w formie
obok siebie. Posmaruj masłem i przykryj kolejnym płatem ciasta (tego nie
zgniataj, lecz złóż). To jest jedna z trzech warstw, które pojawią się w
banicy. Wyłóż na nią połowę serowego nadzienia.
Połóż kolejną warstwę z ciasta (tym razem 2 razy 2
zgniecione płaty i jeden złożony) i sera, nie zapominając o smarowaniu masłem.
Ostatnia warstwa będzie się składać również z 4 zgniecionych i 1 złożonego
płatu na wierzchu. Resztę masła wymieszaj z mlekiem, roztrzepanym jajkiem i
posmaruj nim wierzch banicy.
Banicę piecz przez 10 minut w temperaturze 200’ C. Następnie
zmniejsz temperaturę do 180’C i piecz jeszcze przez 40 minut. Po wyjęciu z
piekarnika skrop wierzch wodą i przykryj ściereczką.
Smacznego!
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz