Kiedy sięgam pamięcią kilka lat wstecz, przed oczami
staje mi zaśmiecone i słabo zagospodarowane nabrzeże Wisły, które w dodatku uchodziło
za niebezpieczne miejsce. Zazdrościliśmy Krakowianom, Gdańszczanom i
mieszkańcom zachodnioeuropejskich miast, w których można było przyjemnie
spędzać czas nad wodą. Na przestrzeni ostatnich 2-3 lat wiele się jednak w
Warszawie zmieniło. Teraz najmodniejsze lokale powstają właśnie nad Wisłą,
która zwłaszcza latem stwarza nam wiele możliwości mniej lub bardziej aktywnego
wypoczynku.
Latem Warszawa otwiera przed swoimi mieszkańcami wiele drzwi, które
normalnie pozostają zamknięte. Mam tu na myśli przede wszystkim atrakcje, na
które czekamy przez cały rok i które – korzystając z okazji - po prostu warto
zaliczyć. Tydzień temu pisałam o dniach otwartych w Filtrach Warszawskich.
Ponadto w lipcowe i sierpniowe piątki i soboty możemy wjechać na taras widokowy
PKiN także po zmroku (o tym za tydzień). W weekendy od maja do września odbywają
się również wieczorne pokazy w nowoczesnym multimedialnym Parku Fontann. Za
każdym razem przyciągają one zadziwiające tłumy pieszych i rowerzystów. Nie
poprzestają oni na jednym razie, gdyż co roku zmienia się repertuar.
Inny typ wypoczynku jest ściśle uzależniony
od pogody i nierozerwalnie powiązany z Wisłą. Nie sposób jednego lata odwiedzić
wszystkie nadbrzeżne kluby i knajpki, które namnożyły się wzdłuż całego
warszawskiego odcinka Wisły. Najpopularniejsza jest chyba sezonowa LaPlaya (Wybrzeże Helskie 1/5), która w
weekendy zamienia się w typową warszawską imprezownię. W ciągu tygodnia królują
tu jednak latynoskie rytmy, drinki z palemką i siatkówka plażowa. Można
potańczyć, powylegiwać się na hamaku czy zapalić nad rzeką lampion. Trochę inną kategorię stanowią
specjalne przestrzenie rekreacyjno-kulturalne. To takie „ośrodki”, w których można
poleżeć na leżaku, napić się piwa, posłuchać koncertu, wziąć udział w
warsztatach czy obejrzeć film w plenerowej scenerii. Kto nie słyszał o Mieście Cypel, Porcie Wisła czy Nowym Życiu przy
Cudzie nad Wisłą? Sam Cud jest miejscem, które upodobali sobie
studenci – niby niezobowiązującym, ale przywodzącym trochę na myśl knajpki w
zachodnioeuropejskich miastach. Polecam wizytę zwłaszcza po zmroku. Najmłodsze
są natomiast Kajaki Leżaki, które
zacumowały w starorzeczu Wisły. Odbywają się tam koncerty i projekcje filmowe.
Jest trochę mazursko, trochę tropikalnie, ale niestety nikt nie zajął się oczyszczeniem
wody i jak się przyjrzeć dokładniej, jest niestety brudno, a wieczorem po plaży
biegają myszy/ szczury.
Tego typu miejsca powstają również
z dala od rzeki. Za przykład wystarczy podać Plac Zabaw na Agrykoli (wokół
którego wybuchło ostatnio spore zamieszanie) czy Plażę Wilanów, gdzie dla
odmiany można nie tylko posiedzieć, ale też zagrać w siatkówkę plażową lub wysłać
swoje pociechy na karuzelę czy dmuchaną zjeżdżalnię. Z głośników sączą się
zapomniane już przeboje z lat 90-tych.
Stolica dorobiła się też kilkunastu samodzielnie funkcjonujących
plenerowych kin letnich. Ich pełną listę znajdziecie tutaj.
Plaża Wilanów |
Jeżeli macie ochotę na zwykłe
plażowanie, ale brak jest perspektyw na urlop tego lata – nic straconego, nie
trzeba wcale jechać nad Bałtyk! Po praskiej stronie Wisły znajdziecie trzy
miejskie plaże, na których można rozpalić ognisko czy grilla i bezpłatnie wypożyczyć
leżak. O zachodzie Słońca roztacza się stąd piękny widok na starówkę i
podświetlone warszawskie mosty. Chociaż woda nie zachęca do kąpieli, same plaże
są całkiem czyste.
W okresie letnim z jednego brzegu Wisły na drugi na trzech trasach pływają bezpłatne
tramwaje wodne. Za opłatą popłyniemy zaś trochę dalej, np. do Serocka albo na
rejs tematyczny.
Moim bezapelacyjnym numerem 1 są dzikie i mało uczęszczane plaże na
obrzeżach Warszawy: rezerwat przyrody Wyspy Zawadowskie oraz Wyspy Świderskie.
Gdyby nie niezbyt przejrzysta woda i nieodległy drugi brzeg, można by pomyśleć
że jest się nad morzem. Przy braku opadów rzeka robi się wyjątkowo wąska, a
plaża – biała i szeroka. Wyspy Zawadowskie znajdują się za Wilanowem, na
Zawadach, ale od drogi trzeba iść dość długo przez las, który jest siedliskiem
komarów, zaś sama plaża, choć zielona, jest dość wąska. Dlatego wolę Wyspy
Świderskie. Aby tam dotrzeć, na rondzie
w Konstancinie trzeba skręcić w lewo i podążając drogą 721, dojechać do
Ciszycy. Można też na rowerze z Zawad wzdłuż Wału Zawadowskiego. Radzę więc wykorzystać
ostatnie promienie letniego Słońca. :-)
Wyspy Zawadowskie |
Wyspy Świderskie |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz