Widok jest w rzeczywistości tak samo bajkowy jak na zdjęciach, zaś
zmaterializowane Hallstatt staje się tylko mniej nierealne. Nie ma tu ani
kropli kiczu czy sztuczności, być może dzięki lokalizacji z dala od autostrady.
Zjechać z A-jedynki można po obu stronach Salzburga, chociaż jadąc od
Monachium, łatwo jest się zgubić, gdyż nie ma odpowiednich znaków. W obu
przypadkach jednak trzeba się liczyć z godziną spędzoną na wąskich drogach. Miasteczko
jest piękne o każdej porze roku. Większość mieszkańców, a tych jest niespełna
tysiąc, żyje z wynajmu pokoi. Dlatego też nawet jeśli w Internecie nie
znajdziemy żadnego noclegu, spokojnie można przyjechać tu w ciemno i poszukać
czegoś na miejscu.
Przyjemnie jest obudzić się, mając taki krajobraz za oknem, chociaż pół
dnia w zupełności starczy, by zwiedzić okolicę. Tak robią azjatyccy turyści,
których autokary wysadzają tu na kilka godzin. Nic dziwnego, że Hallstatt jest
żelaznym punktem ich wycieczek. Miasteczko do tego stopnia zachwyciło
Chińczyków, że Ci postanowili je u siebie wiernie odtworzyć. Chińskie Hallstatt
można zobaczyć na tej stronie.
Zwiedzanie najlepiej rozpocząć jest na początku deptaka Seestraβe, skąd
wypływają również łódki w rejs po Hallstätter See. Uliczka biegnie wzdłuż
jeziora i pełno na niej sklepików z pamiątkami oraz kawiarni z ładnym landszaftem
. Nawet rynek wydaje się być
zaprojektowany z dbałością o każdy szczegół i trudno stąd tak po prostu
odejść. Wielu ludzi zadowala się widokiem ze wspomnianej przystani, jednak ten
najsłynniejszy można ujrzeć z Gosaumühlstraβe, która jest przedłużeniem
Seestraβe. Do niecodziennych atrakcji należą kolekcja czaszek w miejscowym
kościele i najstarsze na świecie kopalnie soli, które można zwiedzać. Odkryte
tu ślady prehistorycznej kultury pochodzą z pierwszego tysiąclecia przed naszą
erą.
Zapraszam
do galerii.
super
OdpowiedzUsuń