Zaskoczyło mnie to, co zastałam ostatnio w Powsinie/Lesie Kabackim. Ścieżki,
choć jest ich dużo - pełne były ludzi: spacerujących z psem lub kijami, biegających
samotnie lub w parach, ciągnących sanki z dziećmi, jeżdżących na rowerze lub
biegających na nartach.
Zwłaszcza ta ostatnia dyscyplina to
znakomity przykład, jak sukcesy polskiego sportowca przełożyły się na
popularność dyscypliny wśród „zwykłych” ludzi. O ile skoki narciarskie są zbyt
ekstremalne tak na co dzień, o ile nie mamy w Polsce torów do formuły 1, a w
garażach bolidów i o ile tenis – uprawiany regularnie - wciąż jest dość kosztowną dyscypliną, tak
bieganie na nartach wydaje się być rozwiązaniem, jakiego wielu ludzi potrzebuje.
Wystarczy wypożyczyć sprzęt lub zainwestować na początku w swój własny i
poczekać na odpowiednie warunki pogodowe. Nie płaci się za wstęp na trasę, ani
też nie trzeba wyjeżdżać w Alpy, gdyż wystarczą zwyczajne miejskie tereny.